Posts Tagged ‘bob dylan’

„Drink Coca Cola” – slogan Coca-Coli z 1886 roku

„Life begins here” – slogan Coca-Coli z 2011 roku

Czym jest dzisiejszy marketing wielkiego kalibru? Nie, to już nie jest po prostu reklama. To nawet nie umiejętne użycie mediów społecznościowych. Marketing w dzisiejszych czasach to kreowanie i sprzedawanie marzeń o lepszym życiu, lepszej rzeczywistości i byciu blisko z innymi ludźmi. W telewizji i w internecie możesz zobaczyć jak nowy telefon sprawia, że twoje życie staje się barwne, pełne słońca i ciepła. W praktyce najczęściej czytasz nałogowo facebooka, sprawdzasz pogodę lub grasz w gry. Tego typu pierdoły.

W jednej z reklam Orange, poczciwy dziadek ciepłym głosem opisuje paluszki swojej małej wnuczki, opowiadając  o tym, do czego każdych z tych pięknych paluszków będzie służył w czasie używania telefonu. Najbardziej oporowi socjopaci nie powstydziliby się takiej wizji. Wzruszające sytuacje rodzinne sprowadzone do zamawiania pizzy przez telefon. Świat wywrócony na drugą stronę, pomieszanie wartości, rzeczy trywialne i banalne przedstawione jako sens życia. W takiej rzeczywistości żyjemy, taką rzeczywistością nasze dzieci będą karmione od małego (już są).

Jednym z największych „sprzedawców marzeń” jest koncern Coca-Cola, od lat tworzący już nie reklamówki o piciu gazowanego napoju, tylko niemal oscarowe kreacje mające na celu trącać emocjonalne struny w naszych sercach i duszach. Bo Coca-Cola to już nie napój, to styl życia przecież. Firma od lat, podobnie jak wiele innych koncernów, próbuje wejść z butami w nasze życie prywatne, narzucić nam styl życia (szczególnie młodszym dzieciom, które nie rozróżniają reklamy od treści wartościowych), wykreować nasze potrzeby i na samym końcu sprzedać nam swoją wizję świata w postaci… czerwonej, białej bądź czarnej puszki za 3 złote.

Jak się okazało jest to gra dość niebezpieczna. Pranie ludziom mózgów może się źle skończyć. Tak stało się za sprawą reklamy Coli wypuszczonej przed finałami amerykańskiego Super Bowl w tym roku:

Z czym mamy tu do czynienia? Autorzy reklamy wzięli na warsztat pieśń „America is Beautiful” autorstwa Katharine Lee Bates z 1893 roku. Jest to głęboko patriotyczna pieśń, swego czasu proponowana jako nowy hymn USA (koniec końców nic z tego nie wyszło, ale na tej podstawie możemy spokojnie założyć, że jest to w Stanach ważny utwór, na pewno nie rozrywkowy). Jak podaje wikipedia, utwór ten zyskał ponowną popularność po zamachach 11 września, na fali traumy narodowej w Stanach. Coca-Cola oczywiście wybrała tę pieśń nie bez powodu – chce kojarzyć się konsumentom z rzeczami wzniosłymi. Prawdopodobnie gdyby nie było to zakazane prawnie, w kolejnej reklamówce usłyszelibyśmy hymn USA. Marketingowcy Coca-Coli nie znają bowiem limitów, świętości, czy po prostu pewnej selekcji materiałów reklamowych, która powinna wynikać z przyzwoitości i zdrowego rozsądku.

Haczyk tej reklamówki to jednak nie tylko użycie pieśni patriotycznej (będącej również utworem religijnym w wielu stanach USA). Coca-Cola zaproponowała wersję zaśpiewaną w wielu językach, przez osoby różnych narodowości. A więc, poddano „America is Beautiful” marketingowej obróbce, mającej na celu przyciągnąć jak najwięcej klientów w multinarodowej Ameryce. I tu Cola strzeliła sobie w stopę… Internet i skrzynkę mailową firmy zalała fala rasistowskich wypowiedzi wielu amerykanów oburzonych „profanacją” utworu. Link poniżej zawiera najbardziej smakowite cytaty (twitter, facebook):

Rasistowskie reakcje na reklamę Coca Coli

Nagle koncern, który chce być kojarzony jako Überamerykański stał się wrogiem publicznym #1. Bo naraził się swojemu twardemu elektoratowi. Rednecki wszelkiej maści wypełzły z czeluści sieci, by w sposób głośny i otwarty zaprotestować. Biorąc pod uwagę, że reklama została puszczona przed finałem Super Bowl, natężenie „patriotycznej” widowni jest oczywiste. Na Colę wylano więc najgorsze pomyje.

Sprawa rasistowskich, debilnych wypowiedzi to jednak temat na inny wpis (spora część komentujących myliła „America is Beautiful” z hymnem narodowym). Jest bowiem pewien pozytywny aspekt tej całej awantury. Coca-Cola, a wraz z nią inne koncerny „sprzedające marzenia”, dostały bowiem wyraźny sygnał, że żerowanie na emocjach ludzi, na ich patriotycznych przekonaniach, na ich potrzebach i poglądach – nie zawsze się dobrze kończy. Może gdyby Cola po prostu robiła dobre reklamówki pokazujące radość z picia gazowanego napoju, orzeźwienia w upale, czy wspólnego wypadu znajomych z butelką/puszką w ręku, być może wtedy uniknęłaby biczowania, które teraz stało się jej udziałem.

No właśnie… „może”…

Może gdyby dziadek z reklamy Orange po prostu gdzieś dzwonił, a nie gadał o metafizyce paluszków wnuczki – świat byłby normalniejszy. Może gdyby banki rzetelnie opisywały swoje oferty zamiast obiecywać życie w raju – świat byłby normalniejszy. Może gdyby Bob Dylan – największy buntownik i poeta lat 60tych – nie promował teraz samochodów Chryslera słowami „Is there anything more American than America?”… może świat byłby normalniejszy.